„Chodź Emma! Pospiesz się! Jeszcze
ktoś nas zobaczy!”
Przeskoczyłam przez wysoki płot na
arenie Rolling Stones. Harry bardzo chciał ich dziś zobaczyć. Była
10 w nocy w zimnym, naprawdę zimnym New York City. Jutro miał być
Nowy Rok.
„Na prawdę? Nie mogłeś kupić
biletów?” biegłam za Harrym, który poruszał się tak, by nikt
go nie widział.
„Ciiii” położył palca na moich
ustach.
Rozejrzeliśmy się i weszliśmy na
arenę. Ukryliśmy się za boczną nawą. Byliśmy ukryci ale nadal
wszystko widzieliśmy. Zaczęli grać a Harry ze mną tańczył
trzęsąc włosami, co sprawiło, że zaczęłam się głośno śmiać.
„Kocham ich!” Harry krzyknął w
tłum.
„Więc jesteś wielką faneczką?”
zaśmiałam się i on także.
Świetnie bawiliśmy się przez resztę
nocy. W końcu wszyscy zaczęli odliczać do Nowego Roku.
„5...4...3...2...1... szczęśliwego
nowego roku!”
Harry zbliżył mnie do siebie i złożył
buziaka na moich ustach. Wokół nas było pełno paparazzich, który
z lampą błyskową robili nam zdjęcia. Dwóch ochroniarzy Harrego
przepuściło nas przez wielki tłum. Ludzie z każdej strony
nagrywali nas Iphonami. Wsiedliśmy do czarnego vana, ale Harry nie
kierował. Udaliśmy się w stronę hotelu.
„Masz kierowcę?” zapytałam.
„Bycie sławnym ma jakieś zalety.”
położył rękę obok mnie i dotknął nosem mojego polika.
„Nadal nie mogę uwierzyć, że
jedziecie w trasę. Będę tęsknić.” Złapałam za jego
nadgarstek i zbliżyłam nos do jego szyi.